Czyli krótko i na temat…
Zabieg, którego celem jest przywrócenie właściwych proporcji twarzy zgodnie ze „złotym podziałem”. Oznacza to ponowne zdefiniowanie rysów : owalu i profilu twarzy oraz szyi. Lifting Code to ekskluzywna linia (zabieg + produkty domowe) zainspirowana przez naukę, ale stworzona przez naturę.
Jej istotą jest wielokierunkowa, bio-rewitalizująca i dyfuzyjnie wypełniająca formuła. Oprócz napinania i liftingu działa wypełniająco, przeciwstarzeniowo, nawilża i odżywia. Składniki i technologie nowej generacji gwarantują skuteczność i bezpieczeństwo zabiegu.
I tyle oficjalnej informacji…
Teraz moje odczucia… prawdziwe zawarte w jednym słowie : BOSKO.
Piszę to jak najbardziej uczciwie i proszę nie myśleć, że jako, iż jestem Ambasadorką, powinnam być lojalna i pozytywne opiniować wszystko z czym się spotykam w tym programie. O nie… szczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość… czy się to komuś podoba czy nie…
Powrócę krótko do zabiegu, który tak naprawdę wyrwał mnie z życia na prawie 90 minut. Lewitowałam… dzięki Pani Agnieszcze Gomolińskiej,
Zabieg rozpoczął się od przygotowania skóry twarzy do właściwego zabiegu (zmycie twarzy mleczkiem, tonikiem, usunięcie wszystkich zanieczyszczeń dzięki masce złuszczającej)
Następnie przystąpiono do wielopoziomowej aktywacji dyfuzji wypełniającej, czyli tłumacząc wprost … moja twarz została zaszczycona skoncentrowanym serum wypełniającym i poddana masażowi Lift Up. No można odlecieć przy takim masażu… Nie będę pisać, że to lepsze od … (i tu następuje wyraz domyślny)…ale niewiele można się pomylić. Odczucie…nieziemskie… Mogłabym tak codziennie się czuć… bez problemów, bez świadomości co się wokół dzieje… czuć się jak w raju…
I krótka przerwa na nałożenie Lifting Emulsjon… czyli maksymalny wielokierunkowy efekty liftingu… I znowu masaż i lewitacja… żeby za chwilę „poczuć lekką złość”, że to już koniec masażu.
Będąc półprzytomna… zostałam poinformowana, że teraz stanę się na chwilę mumią dzięki masce BIOMATRIX nakładanej fazami na czoło, twarz i szyję. Poprosiłam jeszcze o nałożenie maski na oczy… jak szaleć, to już na całego! I z tym czymś na twarzy przedrzemałam 20 minut.
Efekt… zaskoczył. Ja wielki sceptyk mogę powiedzieć, że moja twarz została nawilżona, zmarszczki się lekko wygładziły i widać było efekt ujędrniający. Szkoda tylko, że to efekt doraźny..niestety nie na całe życie… Polecam wszystkim, których skóra twarzy jest sucha, odwodniona, bez napięcia i pojawiają się pierwsze „chomiki”… To też dobry zabieg przed wielkim wyjściem.. randką… kolacją z ukochanym… Zdecydowanie jestem na TAK.