Wtorek 12 sierpnia godzina 10:30 zaczynam swoje upiększanie, swoją nową drogę, drogę do wolności – wreszcie jak się będę uśmiechać to będzie to widać- jestem szczęśliwa, choć po ostatniej lekturze na temat zabiegów lekkie obawy są ale myślę że to normalne.
To będzie jak poród – poboli a potem wielka radość tak to sobie wyobrażam juppi – i znowu jak małolata się czuję :)
Przychodzę do Instytutu a tam już kilka Ambasadorek siedzi i czeka na zabiegi – dzisiaj zaczynamy w większym gronie :)
Wszystkie po kolei poddane zostałyśmy znieczuleniu specjalnym kremem, zakryte folią – wyglądamy jak zombii ale za to jak jest wesoło i stres mniejszy bo rozmawiając człowiek nie myśli o strachu- strachu niewiadomej jak to będzie.
Po kolei jesteśmy zapraszane do gabinetów i na mnie przychodzi pora :)
Sympatyczna Czarodziejka Pani Anna Filip zmywa moją twarz z kremu, następnie dezynfekuje i rozpoczyna zabieg a właściwie dwa zabiegi w jednym : karboksyterapia medyczna na okolice oczu a później mezoterapia na okolice oczu i twarz.
Karboksyterapia : dziwne uczucie, z tego co słyszałam wcześniej kiedy zostaje pod skórę wprowadzony dwutlenek węgla większość czuje rozpieranie pod skórą – moje odczucia były inne, nie czułam nakłucia ani tez rozpierania, natomiast jak już Pani Ania wyciągała igłę z mojej skóry to miałam wrażenie, że razem z igłą ciągnie moje podskórne żyłki, jakby mi ktoś wyciągał coś spod skóry- nie było to przyjemne niestety ale nie był to również ból.
Mezoterapia : właściwie nakłuć nie odczuwałam po za miejscami dla mnie newralgicznymi czyli na brodzie
i w okolicach skrzydełek nosa. Podawano mi preparaty, które mają powodować zanik przebarwień, oprócz tego witaminy itp. Byłam w tak wielkim szoku tego zabiegu, że jakby mnie ktoś zapytał jak się nazywam to pewnie bym nie pamiętała – na szczęście Pani Doktor Ania Filip rozmawiając ze mną powtarzała co chwilę :”Pani Beatko, Pani Beatko” – świetnie chociaż imię swoje zapamiętam :)
Uffff nareszcie koniec – nie było źle – Pani Ania to profesjonalistka ! |
Widok po zabiegu – ho ho dość specyficzny : byłam purpurowa na twarzy, czułam że krążenie pod skórą zwiększyło mi się o 1000% , twarz rozpalona jakby mnie ktoś wsadził do pieca na trzy zdrowaśki- o mamo a ja się umówiłam z koleżanką na kawę na Rynku i na ploteczki o zabiegu:) No cóż kawa musi poczekać a relacja będzie telefoniczna ;)
Przez kilka dni po zabiegu obserwowałam swoją buzię a przede wszystkim oczy. Przez trzy dni moje oczy były opuchnięte i niby widziałam jakieś zmiany pod oczami ale były tak delikatne, że myślałam iż mi się wydaje. Czwartego dnia po przebudzeniu poszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze sprawiło, że łzy same popłynęły mi z oczu- nawet teraz jak to piszę to oczy się zaczynają pocić przez łzy. Dla kogoś kto ma jakiś problem, który wydawał się nie do rozwiązania nawet najmniejsza zmiana w tą dobra stronę to jest milowy krok naprzód – teraz wiem, że wracam do życia- taki prezent na 44 urodziny – JESTEM SZCZĘŚLIWA !!! Dziękuję za możliwość jaką dostałam :)
Nie kochana już nie płaczemy- szkoda takiego efektu :)
Z tej radości zrobiłam nawet foto-story ze zdjęć z ostatnich lat i tego jak się już zmieniałam :)