Kolejny raz jestem podekscytowana i wiem że dam radę! Jest godzina 17sta, siedzę w poczekalni i myślę sobie fajne jest to że wiem ze bolało tydzień temu ale nie odczuwam już poziomu tego bólu. W oczekiwaniu na zabieg wykorzystuje chwile na zatrzymanie się po raz pierwszy dzisiejszego dnia, wypicie pysznej kawki na kanapie, odpowiedzeniu na kilka telefonów, sprawdzeniu co słychać na stronie Ambasadorek, na babki babki i przeanalizowaniu kilku przepisów na małże św.Jakuba i kalmary. Mój kochany maż kupił dziś świeże owoce morza, wstawił wino do lodówki i czeka aż wrócę i je przyrządzę…Kalmary na pewno będą w cieście piwnym bo takie je lubimy :).. a małże św. Jakuba to się jeszcze okaże czy wystarczy mi sił na eksperymenty… a tymczasem czas na kolejną Karboksyterapię… Tym razem w obroty wzięła mnie Pani Agnieszka. Bardzo uważnie przyglądała się mojej skórze i rozważała zabiegi które nie uszkodzą popękanych naczynek a nadadzą skórze jędrności. Pani Agnieszka wspomniała również że chciałaby abyśmy się zastanowiły gdzie leży problem, co jest przyczyną że tkanka tłuszczowa gromadzi się. „Wow cóż za wspaniała i profesjonalna obsługa”, pomyślałam! Zrobiło mi się niesamowicie miło na sercu że ktoś nie tylko wykona mi zabieg ale także zastanowi się nad przyczyna powstawania niedoskonałości, co może jedynie pomóc wyeliminować szkodnika i pomóc w utrzymaniu efektu.
Dziś były ukłucia przy których znów gryzłam rękę a były i takie że spokojnie mogłam opowiadać o moim cudownym synku. Udało się – 40 min i zabieg za nami!! Pani Agnieszka dla otuchy dodała że ją też boli więc wierzę, że łatwiej mi będzie znieść zabiegi pozostając w komitywie :) No i do celu coraz bliżej!
Tutaj więcej o zabiegu karboksyterapii : https://blog.medyczne-fbi.pl/karboksyterapia-nie-daj-sie-wyrollowac/