Serio. Niektórym z Was Drogie Czytelniczki i Mili Czytelnicy wydawać się może, że to niemożliwe, albo głupie, że po jednym zabiegu mówię bezczelnie o szczęściu, ale tak jest! W środę, 17 września spełniło się moje marzenie, a spełnianie marzeń to zawsze szczęśliwy czas, prawda? (Z góry ostrzegam, że tekst będzie dłuższy bo chcę opowiedzieć dokładnie jak było, a ja ogólnie dużo mówię) ;)
Do Face and Body Institute zawitałam wraz z Mężem mym i dokumentalistą całego zajścia w jednym – Maciejem o godz. 18:30. Na powitanie zmyto mi makijaż z nosa i jego okolic (od przestrzeni między barwimy aż do linii ust), a następnie kochane dziewczyny – Pani Ania, a później drugi raz Pani Karolina (ściskam Was drogie Panie!) nałożyły na cały ten obszar maść znieczulającą – EMLA. Kolejną godzinę, bo tyle czasu zajęło w sumie znieczulenie przed zabiegiem, spędziłam na rozmowach z Paniami i wspólnym namawianiu Maćka na jakiś zabieg (Maciek umówił się do cudnej Pani Oli, która ratuje jego plecy).
Fot. Znieczulenie przed zabiegiem (maść Emla)
Kiedy wybiła godzina od znieczulenia, mój nos był tak zdrętwiały, że miałam poczucie, że go nie mam wcale (aż tak nie chciałam go zmieniać ;)), a brzuch bolał mnie z nerwów jak przed maturą. I wtedy przyszła Pani doktor. Od samego progu powitała mnie tak rozbrajającym uśmiechem, że w pierwszej chwili zapomniałam, że się boję ;) Oczywiście sobie o tym szybko przypomniałam, ale nie było czasu na ucieczkę, bo już leżałam na łóżku w gabinecie. I tu sprostowanie. Chciałam powiedzieć, że ja NIE BAŁAM SIĘ BÓLU (bo wiem jak wrażliwym miejscem jest nos, na ból byłam przygotowana) ale bałam się tego JAK BĘDĘ WYGLĄDAĆ PO zabiegu. Od Pani Doktor wiedziałam co będzie się działo i jakie zmiany mają zajść, ale to jednak mój nos więc stres był ;) Sama myśl o tym, że duży, krzywy po złamaniu i operacji nos może być optycznie ładniejszy i nawet mniejszy po DODANIU DO NIEGO PREPARATU (!) nie mieściła mi się w głowie. Ale od tego jest zaufanie którym darzymy osoby, które wiedza co robią, a Pani doktor Klaudia Zwiorek-Czech jest zdecydowanie osobą na właściwym miejscu.
Sam zabieg trwał właśnie około 20 minut. Niżej wrzucam zdjęcia. Widać igłę, krew, te sprawy…
Pani doktor zaczęła od wstrzykiwania preparatu Surgiderm 24 xp w grzbiet nosa (informacje o tym preparacie znajdziecie m.in. na stronie jego producenta http://www.allergan.pl/Produkty/Medycynaestetyczna.aspx). Tutaj ból był praktycznie niewyczuwalny. Wkłucie igły czułam jako opór na skórze, wprowadzania preparatu wcale. Miejscami bolesnymi, ale na tyle, że mimo bólu wiem, że zaprzyjaźnię się z tą metodą korekcji, było ostrzykiwanie czubka oraz nasady nosa. Tutaj piekło/bolało. Nie wiem jak to nazwać, ale przyjemne nie było. W czasie całego zabiegu najbardziej bałam się że kichnę z igłą w nosie i będzie kłopot, ale Pani doktor doskonale widziała kiedy już nie byłam w stanie wytrzymać z tym kichaniem. Pokichałam sobie i było mi lepiej :)
Fot. Sam zabieg nie wygląda przyjemnie, ale nie było aż tak źle :) Najbardziej bolesne miejsca to czubek oraz nasada nosa.
Kiedy zabieg był skończony i zobaczyłam się w lustrze było mi ciut słabo. Nos był czerwony, na samym środku miałam siniaka (mały był, ale NA MOIM NOSIE!) i ogólnie myślałam sobie PO CO CI TO BYŁO BABO! Pani doktor widząc chyba moją rzednącą minę, szast prast i zamalowała mi nos kremem bb, który pokrył czerwono-sino-kolorowe plamki. I wtedy go zobaczyłam. Mój nowy nos! Jakby ciut krótszy, symetryczny i pozbawiony haczykowatego końca. Byłam oczarowana. Aż wyściskałam Panią doktor. Nie była zdziwiona, chyba nie byłam pierwszą która tak zareagowała :)
Fot. Przed i po zabiegu. Opadający czubek nosa został zlikwidowany :)
Przez kolejne kilka dni nos był jakby zdrętwiały, a dodatkowo dzień po zabiegu czułam że jest opuchnięty. W niedzielę (czyli 4 dnia od zabiegu wszystko ustąpiło). Tydzień po zabiegu mam kolejna wizytę gdzie po zejściu opuchlizny będziemy sprawdzać czy gdzieś coś trzeba jeszcze dostrzyknąć.
Teraz jestem w nim zakochana. Pod zabiegiem i pracą Pani doktor Klaudii Zwiorek-Czech podpisuję się obiema rękami. Tak! W 20 minut można spełnić marzenia
Fot. Po powrocie do domu sprawdzałam czy dalej tam jest – mój nowy nos <3 ;)