Zacznę może od początku.Na początku było odchudzanie-pod okiem dietetyka ,ze wsparciem tych co zdążyli odchudzić się już wcześniej i inspirowali do dalszej pracy nad sobą. Później do diety doszły ćwiczenia, początkowo samodzielne wypacanie hektolitrów potu na siłowni, później w przysłowiowe „obroty „wziął mnie tzw.trener personalny ( z tego miejsca serdecznie pozdrawiam! ), ciało stawało się coraz szczuplejsze, kondycja wspaniała i niby wszystko pięknie, wszystko ładnie…Jedyne o czym zapomniałam, to siła grawitacji, nieubłagana jak się okazało. Meritum sytuacji -po schudnięciu 18 kg w przeciągu 6 miesięcy, marzyłam tylko o tym, aby mój brzuch przestał wyglądać jak po źle wykonanej liposukcji, a skóra na twarzy nie obwisała jak u psa szlachetnej rasy Shar-pei. Marzyłam, marzyłam i wymarzyłam :) Trafiłam w ręce F.B.I i się zaczęło-po zabiegach karboksyterapii i osocza bogatopłytkowego brzuch staje się bardziej jędrny, a rozstępy „tracą na sile”. Twarzy natomiast potraktowanej osoczem i kwasem hialuronowym przywrócono owal, całkiem jak się okazało szlachetny, skóra stała się napięta i rozświetlona, zmarszczki odeszły w siną dal. Shar-pei pożegnany…ouuuuuuuuuu yes!!!!
Przed
Po