W Instytucie w moim przypadku zajmujemy się głównie włosami. Profesjonalniej – skórą głowy owłosionej.
O kosmetykach pisałam, o karboksyterapii i mezoterami również – tylko skąd mamy wiedzieć, który kosmetyk bądź zabieg będzie dla nas najlepszy i gdzie leży problem? A właśnie, dzięki konsultacji trychologicznej.
Ja taką konsultację odbyłam z Panią Agnieszką. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i mogłyśmy działać. Zaczynamy od małego wywiadu, a propo tego, jak wygląda nasza pielęgnacja włosów, czy swędzi, czy pracujemy w pomieszczeniach klimatyzowanych, czy na coś chorujemy.
Kolejno przechodzimy do badania, do którego służy mikrokamera. Taka mała, a „bezczelnie” pokaże wszystko.
Ja widziałam tam tylko swoje włosy i skórę głowy w wielkim przybliżeniu, a widok różnił się od tego, co widzę na codzień w lustrze, na szczęście Agnieszka widziała więcej :)
Dzięki takiemu badaniu, możemy stwierdzić, jak zachowują się mieszki włosowe, czy mamy łupież, czy skóra jest łojotokowa czy przesuszona, jak z krążeniem w skórze głowy, czy te mieszki jak już są to nie mają siły się przebić, czy o co z nimi chodzi. Widzimy grubość włosa, widzimy wszystko – i zaczynamy rozumieć o co chodzi, bo Pani Agnieszka tłumaczy po kolei co ten wygląd oznacza w naszym wypadku.
Po konsultacji wiemy w którą stronę działać, żeby wszystko pracowało na nowo :)