Kiedy pierwszy raz pojawiłam się w FBI i otwarłam drzwi kamienicy, niczym nie wyróżniającej się od pozostałych jakie znam, pomyślałam sobie, że musiała przede mną wchodzić jakaś kobieta o mocnym ślicznym zapachu perfum… po kilku wizytach wiem że to magia FBI, ponieważ tam zawsze tak pięknie pachnie… Potem otworzyłam drzwi i weszłam do nieba. Na ścianie za recepcją fototapeta, tak realna jakby była częścią świata FBI… Rzymskie kolumny i piękna posadzka, na końcu korytarza widać człowieka który wychodzi przez drzwi… Tak często sobie myślę że przez tamte drzwi pomału zaczyna wychodzić Ania, ta z trudną przeszłością, z bliznami które nie dawały spać, z bliznami w sercu na które patrzę dziś z innej perspektywy dzięki Self Corner… Wszystkie pomieszczenia są utrzymane w tonacji bieli, ciepłej kawy z mlekiem, równie smacznej jak tej serwowanej podczas oczekiwania na zabieg. Toaleta jest dla mnie tak zachwycająca, ze jak nigdy nie zwracałam uwagi, ta jest inna, oryginalna, wyjątkowa. Drogie agentki FBI ten instytut to Wasze najbardziej udane dzieło, z stamtąd nie chce się wychodzić. Serdecznie gratuluje wyczucia, smaku, estetyki i tego czegoś czego się u Was doświadcza:)