Kiedy życie mocno Cię doświadczy przestajesz wierzyć że jeszcze coś dobrego Cię spotka… Ostatnie miesiące były jakoś trudne, tak trudne że siedziałam któregoś popołudnia i zastanawiałam się jak to jest że jednym wszystko idzie jak z płatka a inni mają pod górę… Jak co dzień przeglądałam posty znajomych na FB i jakoś tego dnia trudno było mi sobie wytłumaczyć tą wewnętrzną pustkę… łzy płynęły same po policzku i właściwie miałam poczucie jakbym nie miała nad nimi mocy sprawczej… Są takie momenty w życiu kiedy myślisz już więcej nie dam rady … Ja tak pomyślałam tamtego dnia… Zbliżała się rocznica ślubu, była by już 14, zamknęłam oczy i pomyślałam obiecałeś mi że jeśli będzie trudno to mi pomożesz…. ot wolna myśl… Tego samego dnia wieczorem na mojej fb tablicy zobaczyłam ogłoszenie „Zostań ambasadorką FBI”… rozpieszczaj swoje ciało za darmo… Pierwszy raz w życiu kliknęłam w tego rodzaju post, przeczytałam że organizują akcje dla zwykłych kobiet, żeby zmienić ich życie… Przeczytałam to uśmiechnęłam się i pomyślałam że to nie dla mnie… Przecież takie rzeczy w dzisiejszym świecie, skierowanym na biznes i pieniądze nie istnieją, no chyba że jesteś celebrytką i posłużysz za reklamę. Doczytałam regulamin akcji do końca i poszłam spać. Następnego dnia jednak myśl o FBI nie dawała mi spokoju, wiedziałam że zbliża się koniec wysyłania zgłoszeń. Otwarłam formularz zgłoszeniowy, napisałam od serca to co w tamtej chwili czułam, bez żadnej nadziei że ktokolwiek się odezwie i wysłałam… Następnego dnia zadzwonił telefon i zaproszono mnie na spotkanie… odłożyłam słuchawkę i spanikowałam… Gdzie taka zwykła ja ma iść do jakiejś akcji gdzie pewnie będzie rewia mody i urody… Zaczęłam nerwowo przeglądać opinie kobiet które były już po spotkaniu… Kiedy o 20 pojawiłam się w Instytucie FBI doznałam szoku. Cudownie miła, ciepła atmosfera, taka jakbym przyszła do dobrych znajomych. Kiedy Pani Agnieszka zaczęła opowiadać o akcji i chwilami widać było w jej oczach wzruszenie zaczęłam czuć że biorę udział w czymś niezwykłym i że to nie będzie jedna z miliona akcji naszpikowanych obietnicami bez pokrycia… Autentycznie poczułam że jestem dla Pań z instytutu ważna, że to co mówię nie trafia w pustą przestrzeń… Potem zaczęły się dni oczekiwania do Finału… Pisałam na Grupie Ambasadorek FBI o moich rozterkach, obawach, ale też o tym ile tamten jeden wieczór w Instytucie dodał i energii i ochoty do życia…
1 sierpnia na Gali Finałowej czułam się niesamowicie, teraz sobie myślę że chyba pierwszy raz w życiu. Wszystko było zorganizowane na najwyższym poziomie… Popłynęły łzy wzruszenia i wielkie zdziwienie gdy wyczytano moje imię że zostałam Ambasadorką FBI… Cudowny wieczór uwieńczył koncert Kasi Markowskiej w Stalowych Magnoliach… Zastanawiałam się później przez kilka dni dlaczego ja… Myślę że nic nie dzieje się bez przyczyny… Wierzę że po burzy wychodzi na niebie piękne słońce, wierze że dobro które dajemy zawsze kiedyś powraca… Od początku od kiedy pojawiłam się w Instytucie i poznałam tyle cudownych kobiet, począwszy od Pań właścicielek po przyszłe Ambasadorki, pokazywałam autentyczną siebie, nie kryjąc tego co trudne. Pokazałam że kobieta to też bagaż doświadczeń, to silne ramiona które potrafią unieść nie jedno cierpienie, to wielka wrażliwość, to marzenie tak prozaiczne jak fakt by mieć gładką cerę… wierze że to właśnie ta autentyczność zaważyła na tym że jestem szczęśliwą Ambasadorką FBI:)