Mam na imię Marta, mam 30 lat jestem mamą cudownej 5letniej Zuzi, którą kocham taką miłością że sama nie mogę uwierzyć że tak silna, prawdziwa i bezinteresowna miłość może istnieć. Moje życie nigdy nie było usłane różami a do chwili obecnej na wszystko co mam, a mam niewiele, musiałam ciężko zapracować, nie miałam dzieciństwa, musiałam matkować mojemu choremu bratu a doznałam tyle, że gdybym chciała o tym napisać musiałabym stworzyć tomik psychologiczno-sensacyjny. Pomimo że w swoim życiu znalazłam wiele cierpienia, samotności oraz braku zrozumienia i fałszu, dzięki wierze w lepsze jutro wierze w siebie i w dobrych ludzi, staram się żyć pozytywnie, cieszyć z najmniejszej drobnostki, walczyć o siebie dzięki czemu znalazłam się w miejscu w którym chciałam, z którego jestem szczerze zadowolona. Szukam każdego dnia radości, piękna i dobra jakie należy dostrzec w każdej chwili naszego życia, bo nie jest problemem przejść przez życie ze smutkiem, pretensją do świata, nie dostrzegając pozytywów. Kiedyś w chwili ogromnego smutku napisałam swój własny wiersz:
To co uwiecznię na kartce papieru to wcale nie będą żale, to rozdarte na strzępy wnętrze mej wypalonej duszy, co od dzieciństwa jak ziarna piasku wiatr na pustyni kruszy. Odporność której zostało we mnie nie wiele, nie wiem gdzie w tej chwili są moi przyjaciele. W ogromnych ilościach do syta cierpienie, szczęścia namiastka i zniewolenie, które już w płodzie zostało zapisane, poznać uroki życia, jest szansa ze będzie mi dane….dusząc w sobie przepaść na skraju dwóch światów czekając biernie na śmierć ale walcząc również o życie, stanęłam w miejscu w ciszy słysząc jedynie pospieszne swego serca bicie. To znów nadzieja z wiarą pnie do góry wszystko rozwiane, doznaje tortury…Co uczyniłam że taka kara, że chwile szczęścia w okruchy rozwala, czy rozgrzeszenie będzie mi dane czy otrzymam łaskę by uleczyć życia ranę. Zainteresowania, cele i w Boga wiarę po latach cierpienia to z przeszłości fragmenty już stare. Byłam zaplątana w nić ale jednym ruchem ja rozrywam, bo od tej chwili pragnę żyć!
Może dla kogoś wiersz pozbawiony sensu, mnie pozwolił kiedyś przeżyć i dał siłę, trzymam go na pamiątkę jak wiele innych drobiazgów, bo każdy element mojego życia to taka boska układanka i wiem ze zanim złożę ją w całość to wiele, wiele puzzli przede mną..Gdy trochę dla żartu i bez wiary że mam w ogóle szansę, wysłałam zgłoszenie na nabór kandydatek do instytutu, bo podświadomie chciałam walczyć o siebie i coś zmienić w sobie nie sądziłam że zostanę honorowa ambasadorka. Udało się, dostałam tę niezwykłą szanse, a teraz mogę cieszyć się zmianami jakie we mnie zachodzą nie tylko te fizyczne ale również wewnętrzne . Tak, zostałam zauważona, doceniona, Anioły wyciągnęły do mnie dłonie chcąc mi pomóc odbudować moja samoocenę i pomóc odnaleźć swoją kobiecość i wiarę w siebie. Już od dawna żyję pozytywnie, jestem spontaniczną, wesołą, indywidualną istotą która pracuje każdego dnia na szczęście swoje swojej córeczki i całej rodziny. W dniu codziennym odnajduję i poznaję na nowo siebie bo człowiek jest bardzo skomplikowany i istnieje w nas wiele płaszczyzn o których nie mamy pojęcia .. mam grupę przyjaciółek które uwielbiam, a o radościach i smutkach które nas spotykają rozmawiamy codziennie. W tej chwili najwięcej poświęcamy rozmowie o instytucie bo to dla mnie jedna z największych radości, a moi przyjaciele cieszą się razem ze mną, muszę wspomnieć że biorąc udział w spotkaniach czy zabiegach też można porozmawiać z Aniołami o tym co nas smuci i raduje, to miejsce gdzie i w tej kwestii też znajdziemy zrozumienie i otrzymamy dobrą radę. Ciekawym zjawiskiem jest dla mnie to że instytut pozwolił mi zrozumieć niby tak oczywistą sprawę, że można dokonać zmian urodowych ale piękno ma się w sobie, trzeba tylko to dostrzec. Z każdej sytuacji jest wyjście trzeba tylko dobrze szukać rozwiązania, jak również że każda kobieta ma prawo do szczęścia spełniania marzeń i odpoczynku, nie jesteśmy tylko mamami, żonami, sprzątaczkami i kucharkami, choć decydujemy się na to, bo tego chcemy.. Moja przygoda z Face and Body niedawno się zaczęła i oby trwała jak najdłużej. O zmianach fizycznych będę pisała Wam moi kochani niebawem.
Pozdrawiam,
Marta