Jestem singielką i chlubię się tym
Takie przesłanie niesie z sobą nowa książka Patrizii Gucci zatytułowana Singielka. W maju mieliśmy okazję gościć przedstawicielkę słynnej, włoskiej rodziny w Polsce. Podczas tegorocznego Fashion Week w Łodzi promowała swoje nowe „dziecko”, przekonując wszystkich, że kobieta samotna naprawdę może być szczęśliwa.
Singielka to książka o kobietach bezwzględnie i niepodważalnie samotnych z WYBORU. Na kartach powieści, a właściwie poradnika, można znaleźć wskazówki, jak odnaleźć się w świecie pełnym związków i par, gdzie marzeniem przeciętnej kobiety jest znalezienie swojej drugiej połówki. Gucci stwierdza, że bycie singielką nie jest aż tak trudne, wystarczą jedynie szczere chęci.
Pisarka zauważa, że mężczyźni boją się nowoczesnych, samotnych kobiet. Matki, żony i kochanki również się ich obawiają. Ze strony pierwszych jest to strach przed staniem się gorszym, może nawet dominacją płci przeciwnej, a ze strony drugich lęk przed samotnością, której synonimem jest singielka. Gucci udaje się wszystkie te stereotypy podważyć, pokazać ich słabość i przedstawić argumenty za tym, że życie w pojedynkę wcale takie złe nie jest. Autorka posuwa się do stwierdzenia, że bycie singielką może się okazać synonimem życia wolnego. Stara się przedstawić wszystkie tego zalety i przekonać swoje czytelniczki, że tak naprawdę warto takiej wolności się oddać. W jej książce nacechowane pejoratywnie określenie „stara panna”, ustępuje miejsca nowoczesnemu i dumnemu „singielka” – obrazuje to zmianę nastawienia do kobiet samotnych, które dawniej były outsider’kami, a dziś mogą szczycić się swoją wolnością i możliwością decydowania o samej sobie.
Dla Gucci największą singielką naszych czasów jest niezastąpiona Bridget Jones, a za hasło przewodnie swojej książki, autorka przyjmuje właśnie słowa bohaterki Dziennika…:
Wpadać w depresję z powodu braku narzeczonego: lepiej kultywować wewnętrzny spokój, autorytet i szacunek dla siebie jako kobiety o pewnym znaczeniu, kompletnej również bez mężczyzny. To najlepszy sposób, żeby go znaleźć.
Na pewno przesłanie celne, szczególnie dla tych kobiet, które z samotnym życiem nie potrafią sobie poradzić. Patrizia Gucci takie panie umieszcza w grupie singielek z przymusu – traktują one swoją sytuację jako co najmniej kalectwo, a w skrajnych przypadkach jako karę za grzechy. Ten typ singielki ogarnięty jest manią szukania mężczyzny, co częściej realizuje się w postaci zakupu kota, niż znalezienia odpowiedniego partnera.
Druga grupa kobiet to te, które samotność mają we krwi – nie poddają się jakimkolwiek społecznym przymusom, nie szukają partnera, realizują swoje marzenia i cieszą się życiem. Paradoksalnie właśnie takie kobiety częściej, niż te z pierwszej grupy, znajdują mężczyznę, którego da się zaakceptować i który będzie akceptował skłonność do zachowań typowych dla singielek.
Najciekawszą jest ostatnia grupa o jakiej pisze Gucci – singielka po środku. Jest to typ kobiety, która co prawda ma faceta, ale do końca nie potrafi się wyzbyć części przyzwyczajeń, które nabyła w okresie samotności. Ta kobieta ma skłonności do zapominania o swoim partnerze, idąc do sklepu kupuje jeden batonik, a potem zjada go po kryjomu, żeby przypadkiem nie wyszedł na jaw jej egoizm. Najprawdopodobniej taka kobieta nie ma złych zamiarów, ale nie jest w stanie nad sobą całkowicie zapanować.
Książka z pewnością może zainteresować nie jedną kobietę, choć nie jest to literatura na poziomie angielskiej poezji metafizycznej ;-) Poradnik może stać się całkiem przyjemnym wypełniaczem jesiennych wieczorów. Co prawda adresowana jest głównie do kobiet samotnych, ale panie znajdujące się w związkach również znajdą tu coś dla siebie. Fakt, że te kilka rozdziałów napisała singielka, a właściwie szczęśliwa kobieta stanu wolnego, zachęca do sięgnięcia po ten poradnik. Wreszcie można poznać inne zdanie na temat samotności.